Wspaniały obraz Caravaggia oraz dzieła innych mistrzów malarstwa – czyli o wystawie odbywającej się w warszawskim Zamku Królewskim

Chłopiec gryziony przez jaszczurkę był najczęściej interpretowany jako alegoria pięciu zmysłów
Chłopiec gryziony przez jaszczurkę był najczęściej interpretowany jako alegoria pięciu zmysłów | fot.: Autorstwa Caravaggio - The Yorck Project (2002) 10.000 Meisterwerke der Malerei (DVD-ROM), distributed by DIRECTMEDIA Publishing GmbH. ISBN: 3936122202., Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=148805

Dzieła z kolekcji włoskiego historyka sztuki Roberto Longhi można oglądać do 20 lutego 2022 roku. Zbiór prezentowany w Zamku Królewskim tworzy ponad 40 płócien artystów z Włoch i Europy Północnej XVI i XVII wieku. Wśród nich znalazły się jedne z najważniejszych obrazów Caravaggia „Chłopiec gryziony przez jaszczurkę” oraz „Narcyz u źródła”.

Wystawa jest możliwa dzięki pracy włoskiego historyka sztuki (ur. 1890 – zm. 1970). Życiową ambicją i celem Longhi’ego było artystyczne przewartościowanie Caravaggia i jego znaczenia nie tylko dla XVII-wiecznego malarstwa barokowego, ale w ogóle malarstwa. Dziś z czystym sumieniem można powiedzieć, że osiągnął swój cel. Roberto Longhi żył malarstwem, dla malarstwa i w sumie z malarstwa. Za cel swojej pracy badawczej obrał sobie głównie twórczość Michelangela Merisiego, czyli Caravaggia. Było to o tyle odważne i zaskakujące, gdyż w jego czasach artysta z Mediolanu był jednym z najmniej znanych włoskich twórców.

Jak powstała kolekcja?

Longhi był nie tylko wybitym historykiem sztuki, lecz również ważnym jej kolekcjonerem. W 1924 roku ożenił się ze swoją uczennicą Lucią Lopresti, a w 1939 r. oboje osiedlili się we Florencji i kupili dom – „Villa Il Tasso”. To właśnie tutaj Longhi oddawał się swojej badawczej i kolekcjonerskiej pasji. To zaowocowało zbiorem dzieł mistrzów wszystkich epok artystycznych od XIII do XX wieku, no, ale niestety nie zaowocowało dziećmi. Po śmierci uczonego kolekcja dzieł sztuki oraz biblioteka książek i fotografii znalazła się w Fundacji, założonej w 1971 roku na mocy ostatniej woli i testamentu Longhiego.

Wspaniały obraz Caravaggia? Nie tylko jeden…

Po wielu latach starań obrazy Caravaggia i innych mistrzów w końcu trafiły pod strzechy Zamku Królewskiego – jakby to ujął nasz mistrz Adam M. Tym samym można mieć z nich pociechę. Ba! Wystawę odwiedził nawet minister kultury Piotr Gliński, który, że „dzieła Caravaggia to najlepsze światowe malarstwo” oraz wspomniał o crème de la crème twórczości włoskiego artysty, czyli „Chłopcu gryzionemu przez jaszczurkę”. – To niesamowity temat i ekspresja tego obrazu wielkiego Caravaggia – mówił minister. A właściwie dwóch, bo jednym z obrazów wystawy jest studium-szkic węglem autorstwa Roberto Longhi’ego. „Chłopiec gryziony przez jaszczurkę” został kupiony przez historyka w Rzymie pod koniec lat dwudziestych. W dodatku występuje w duplikacie, druga wersja jest wystawiona w londyńskiej Galerii Narodowej.

Warto przeczytać!  Depeche Mode w Polsce

Warto wspomnieć, że wielu obrazom towarzyszą rysunki i szkice Roberta Longhi’ego, które są nie tylko namacalnym efektem jego pracy badawczej, ale sposobem zrozumienia sztuki, jej formy i struktury, zgodnie z ideą Goethego „ To, czego nie narysowałem, nie widziałem”.

Wspaniały obraz Caravaggia? Jawohl!

Dzieło jest bezdyskusyjnie wybitne. Nie dlatego, że Caravaggio „wielkim artystą był” albo „bo tak”. Longhi sugerował w swoich pracach, że Caravaggio zapożyczył motyw z „Chłopca ugryzionego przez kraba” – rysunku renesansowego artysty Sofonisby Anuissola. Sam model najpewniej przedstawia Mario Minniti’ego, towarzysza Caravaggia, który pozował dla kilku innych obrazów Caravaggia. Warto dodać, że jego związek z malarzem jest spowity aurą tajemnicy…

„Chłopiec gryziony przez jaszczurkę” jest wieloznaczny. Jedni badacze uważają, że to zakamuflowany autoportret. Inni, że alegoria pięciu zmysłów lub utraty niewinności. Dzieło interpretowane jest także w erotyczny sposób. Róża i wiśnie sugerują miłość, natomiast jaszczurka i wyróżniony środkowy palec już w XVII wieku jednoznacznie nasuwały na myśl dwuznaczne skojarzenia.

Młodzieniec jest przedstawiony w niemal androgyniczny, zniewieściały, sposób, a kwiat we włosach narzuca ideę, że mogła to być męska prostytutka. Caravaggio często korzystał z usług panów i pań obyczajów nie najlżejszych. Dość powiedzieć, że sam prowadził bujne życie, o ile można tak określić żywot mordercy, awanturnika, mistrza kontrastów, cieni i światłocieni, który charakteryzował się przenikliwym zmysłem obserwacji oraz dążeniem do naturalistycznego przedstawienia postaci.

Warto przeczytać!  Kulturowe znaczenie teatru Kabuki w historii Japonii

Geniusz z Mediolanu nie tylko w życiu się nie patyczkował, w malarstwie również. W swoim innym dziele, zamówionym przez karmelitów „Śmierć Marii” posłużył się prostytutką jako wzorem dla Dziewicy Maryi. Matkę Chrystusa przedstawił w obrazoburczy sposób. Jak to określili zakonnicy „z małą przyzwoitością, spuchniętą i z gołymi nogami” oraz zbyt realistycznie, co naruszało – dość restrykcyjne zasady kościelnego decorum.

Minister Gliński wspomniał, że dzieło, które jest wystawiane we Florencji, trudno jest zobaczyć „ponieważ zawsze ustawiają się do niego kolejki”. Tyle podtekstów, tyle interpretacji, tyle wieloznaczności. Czyż nie jest to genialne i dlatego ściągają tłumy, żeby je zobaczyć? Wystarczy spojrzeć na grymas twarzy młodzieńca – ni to ból, ni gniew, ni irytacja, ani zaskoczenie. Uczucie ukazane w swojej największej okazałości, a jakie? Na to trzeba odpowiedzieć sobie samemu, bez pomocy uczonych, profesorów czy nawet ministrów. Wprawdzie na wystawie dostępny jest katalog „Caravaggio i inni mistrzowie”, który przedstawia „eseje i noty” badaczy związanych z Fundacją Roberta Longhiego… Ale, no, nie jest on za darmo, bo kosztuje prawie 60 złotych, czyli tyle, co 3 ulgowe bilety na wystawę, albo półtora zwykłego.

Więcej Caravaggia w warszawskim Zamku Królewskim!

Warto wspomnieć, że wystawa „Caravaggio i inni mistrzowie. Arcydzieła z kolekcji Roberta Longhiego” zawierają stricto jeden obraz mediolańskiego mistrza, czyli „Chłopca….”, jednak w Zamku Królewskim można obejrzeć również „Narcyza u źródła” z rzymskiego muzeum sztuki Palazzo Barberini. Jest on dostępny w ramach oddzielnego pokazu, ale można go oglądać w ramach biletu na wystawę „Caravaggio i inni mistrzowie…”. Dziełami zarządzają różne podmioty, więc podział twórczości to formalność.

Warto przeczytać!  Najsłynniejsze za granicą dzieła sztuki polskich artystów

Dzieła innych mistrzów malarstwa, czyli kogo?

Ale „Caravaggio” to nie jedyna twórczość prezentowana na wystawie. W ekspozycji bierze udział ponad 40 płócien innych artystów z Włoch i Europy Północnej. Są to prace tzw. „caravaggonistów”, czyli malarzy pozostających pod wpływem Caravaggia. Są to zarówno Włosi, jak i Hiszpanie, Francuzi, Flamandzi i Holendrzy, z których wielu pracowało w Rzymie obok Caravaggia. Mistrz Mediolanu nie stworzył własnej szkoły, więc – jak określił to Roberto Longhi – „jak Caravaggio nie miał mentora, tak nie miał uczniów” (choć w pracy magisterskiej twierdził, żeby byli, to potem zweryfikował ten pogląd).

Wśród mistrzów malarstwa można wymienić Hiszpana Jusepe de Ribera z jego „Apostołami” (są 3 dostępne – św. Bartłomiej, Filip i Tomasz – z 5 obrazów), neapolitańczyka Battistello Caracciolo („Złożenie Chrystusa”), Lorenzo Lotto (przedstawienia świętych), Domenico Fetti („Pokutująca Maria Magdalena”), Carlo Saraceni („Znalezienie Mojżesza przez córki faraona” i „Judyta z głową Holofernesa”), Mattia Preti („Zuzanna i starcy”) czy Filippo di Liagno („Nocny biwak w blasku księżyca”). Malarzy łączy skłonność do przedstawienia scen biblijnych, lecz również życia codziennego, wykorzystując techniki malarskie Caravaggia jak ostry światłocień, cienie, realistyczne lub naturalistyczne przedstawianie postaci.

Generalnie są to malarze znani koneserom, znawcom i profesorom, ale nie ministrom i zwykłym zjadaczom obiadów na prowincji, a nawet stolicy. Bo kto słyszał np. o Valentinie de Boulogne („Zaparcie się św. Piotra”), Dircku van Baburenie („Pojmanie Chrystusa”), Matthiasie Stomerze (dwie sceny z historią Tobiasza) i Gerricie van Honthorście („Czytający mnich”)? No, minister Gliński na pewno nie i można dać sobie za to uciąć rękę.

PKU